Nasza nadzieja
„Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła Abba, Ojcze” (Ga 4, 4-6). Te słowa podsuwa nam do refleksji Kościół w pierwszy dzień Nowego Roku, kiedy obchodzimy uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki. Maryja zrodziła Bożego Syna, którego misją było – jak mówi św. Paweł – wykupienie nas spod przepisów Prawa i uczynienie przybranymi dziećmi Bożymi.
Człowiek został bardzo mocno dowartościowany i może z dziecięcą ufnością zwracać się do Ojca „Tatusiu”. Przepaść, która oddzielała nas od Stwórcy, już więcej nie istnieje, bo w Jezusie Chrystusie staliśmy się przyjaciółmi i domownikami Boga. Chrześcijanin, mimo upływu lat życia, powinien pragnąć stawać się dzieckiem. Sam Jezus powie, że jest to warunkiem wiecznego szczęścia: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3). Być dzieckiem oznacza przyjąć postawę całkowitego zaufania do Ojca niebieskiego, ale i zależności od Niego. Tak, jak dziecko nie poradzi sobie samo, tak samo i ja nie poradzę sobie bez Bożej pomocy i błogosławieństwa z góry. Ta świadomość bardzo jest potrzebna w chwilach niebezpieczeństwa czy niepewności. Wtedy konieczna jest ogromna dawka nadziei, której źródłem jest Duch Pocieszyciel. Apostoł Narodów upewnia nas, że „nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 5). W perspektywie niepewności, jaka towarzyszy ludziom na początku roku, ważne jest zawierzenie się we wszystkim miłosiernemu Ojcu. On przecież chroni nas w cieniu swych skrzydeł, On też pragnie prowadzić nas za rękę. Trzeba ją tylko Mu podać i ufać, że będzie nam błogosławił i ukazywał codziennie swoje pogodne oblicze. Prośmy o to pokornie, bo jesteśmy przecież Jego dziećmi!
ks. bp Stanisław Jamrozek